Brak snu zaczyna nam doskwierać. 8 rano pobudka, naprawa taxi i z całym bałaganem opuszczamy kamp. Oczywiście w pośpiechu zawsze musi się coś wydarzyć i tym razem blokuje się koło w dużej przyczepie. Szybka naprawa Arka aktywuje ruch postępowy lawety. Przenosimy się już na południe gdzie czeka kolejna ciekawa trasa. Sprinter z przyczepą i Michałem zostają w miasteczku, my z amfibią gonimy 20km szutrami do linii startu. Jesteśmy znowu idealnie 30 minut przed regulaminowym czasem. Nagle podchodzi do nas ekipa czerwonego zła i mówi, że tylni kalos nam lata. Makabra brakuje dwóch nakrętek, całe koło jest luźne, a przy próbie dokręcenia kolejna szpilka urywa się. Chłopaki muszą wystartować bo inaczej będą mieli skreślony dzień. Plan – my jedziemy po szpilki do sprintera, oni startują i zatrzymują się 200m od startu, następnie my wchodzimy na odcinek i przekazujemy im dyskretnie paczkę . Właściwie nie jest to zgodne z regulaminem, dlatego po przekazaniu towaru wracamy z hi-liftem i narzędziami przez las, aby nikt nas nie zauważył. Chłopaki przez naprawę stracili już godzinę. My wracamy do amfibii i jedziemy na środek trasy gdzie wszyscy będą się męczyć przez olbrzymie mokradła graniczące z płytkimi jeziorkami. W czasie holowania michał zwraca uwagę na wysoką temperaturę trzysety. Okazuje się, że pękną wąż od nagrzewnicy, dodatkowo zaczęło nam schodzi powietrze z przyczepki gdzie nowa opona została poważnie nacięta. Szybka naprawa pozwoliła nam ruszyć dalej. Amfibia znajdujemy fantastyczny punkt foto, gdzie auta i quady muszą przedostać się przez sześcio metrowy rów. Jest głęboko. Czyste słoneczne, niebo sprzyja sesji fotograficznej. Uwieczniamy i dopinguje kolejne załogi które właśnie tu docierają.
|
ŁADOGA TROPHY 2014 >