Z naszej strony uważamy rajd za udany udało się dojechać do końca na kołach depcząc po pietach o wiele lepiej przygotowanym maszynom. 1. W Pierwszy dzień rajdu na dzień dobry zaaplikowano bezkresne łąki. Udało nam się bez większych problemów pokonać pierwszą część zim Pierwszy dzień pokazał nam z jak trudnym rajdem mamy do czynienia. 2. Kolejną przygodę przeżyliśmy podczas 3 dnia rajdu. Wystartowaliśmy bardzo sprawn Podjęliśmy jednak próbę. Dzięki sprawnej jeździe z prędkością wielce ryzykowną na rozpędzie udało nam się pokonać ponownie wszystkie waypoint i dotrzeć na start. Tam czekał nasz serwis. Ewakuowaliśmy się do kolejnego obozu. Nasza sytuacja była beznadziejna. Poszły 2 przeguby i ukręciliśmy półoś. Z części zapasowych mamy tylko jeden przegub. Jednak się nie poddaliśmy skoro na Wrocław-Drezno potrafiliśmy dokonać remontu silnika w szczerym polu to tu tez musimy coś wymyślić aby dalej uczestniczyć w rajdzie. Dzięki geniuszowi mojego pilota Mirona oraz pomocy Tomka (mechanik) i Kuby chłopaki z zapasowego tylnego wału odcięli flanszę i zespawali je z półosią z jednej strony i półosią od przegubu. Połączyli oba elementy krzyżakiem. Dzięki temu rozwiązaniu odzyskaliśmy napęd na przednie koła. Naprawa samochodu trwała całą noc. Nad ranem chłopaki aby sprawdzić czy działają napędy zjechali na plażę nie zdając sobie sprawy z konsekwencji zbliżenia się do linii wody jeziora Ładoga. 3. Następny etap to wyścig po plaży. Niestety na starcie dostajemy informacje iż dzisiaj nie możemy wystartować z uwagi na to, iż nasz samochód rano wjechał na plażę. Sytuacja stała się przykra gdyż krótki wyścig w łatwym terenie po plaży był wysoko punktowany. Wyeliminowało nas to z walki o dobrą pozycje. Postanowiliśmy, jednak walczyć dalej już nie z zawodnikami lecz z Ładogą. Naszym głównych celem było dojechać do mety całego rajdu najtrudniejszą trasa na kołach. 4. Następnego dnia trasa biegnie również przez łąki. Tu dzięki zdobytemu doświadczeniu wolnym tempem muskając gaz na granicy gaśnięcia pokonujemy łąki. Jednakże przy przejeżdżaniu przez rów przy gwałtownym skręcie obrywa nam ogranicznik skrętu, a w konsekwencji zespawane flansze. Ponownie ewakuujemy się na trzech napędach do bazy. 5. Dzień kolejny to również łąki, ale również głębokie na ponad 1,90 m rowy. Tu dawaliśmy sobie dobrze radę. Przy pokonywaniu dwukrotnie b. głębokich rowów z wodą używaliśmy pni drzew wsuwając je pod mosty aby samochód zanurzył się pow 1,80m aby woda nie doszła do filtru powietrza. Na ostatnim rowie woda dostała nam się do zbiornika paliwa. Zanim odpuściliśmy wodę straciliśmy cenne minuty, a co za tym idzie możliwość zmieszczenia się w czasie. Jednak nie odpuściliśmy dalszej części aby móc pojeździć po głazach i jeziorkiem przedostać się na wyspę. Dalsza część trasy poszła sprawnie. Po dojechaniu do bazy okazało się iż poszła nam od wody w baku pompa paliwa (już druga na tym rajdzie). Z uwagi na to iż start do kolejnego odcinka zaczynał się o godzinie 14.00 dnia następnego udało nam się zakupić pompę boscha w sklepie i zamontować przed startem. 6. Ten etap odbywał się na terenie górzystym obfitującym w trudne i strome podjazdy oraz błoto jednakże na twardym podłożu. Ten teren odpowiadał nam bardzo dzięki temu iż wrangler dobrze się zbiera z dołu i nie ma problemów z podjazdami oraz szybko porusza się na twardszym terenie. Trasę pokonaliśmy dużo przed limitem czasu. 7. Kolejny etap to głównie góry, jazda po skałach ale również nie zabrakło łąk. Na tym odcinku radziliśmy sobie dobrze dojeżdżając do mety całego rajdu. Cel został osiągnięty. Udało nam się Wranglerem, pokonać trasy jednego z najtrudniejszych przeprawowych rajdów świata. Konkurowaliśmy z samochodami ,które budowane są tylko do startu w tym rajdzie. Brak zwolnic uniemożliwił nam szybkie pokonywanie łąk a jednak odnieśliśmy sukces. Ukończyliśmy „ładogę”, która nauczyła nas pokory i szacunku do tego rajdu. Po krótce przedstawiłem relacje z rajdu naszej ekipy Rafał Płatek i Miron Tkacz, samochód jeep wrangler. I kilka filmów |
ŁADOGA TROPHY 2012 >